Running in the moonlight 5km
Zmiany w hamonogramach mają to do siebie, że przesuwa się wiele innych zadań. We wtorek miałem pobiegać. Nie udało się – więc środa ( teraz już co 2 dni do niedzieli biegam). Jednak nie – jadę do Zambrowa w piątek. Jak to ułożyć? Niezła zagadka. Jedynym wyjściem było pobieganie dzisiaj (a tak patrząc na godzinę to wczoraj).
Wyjść z pracy przed 18:00 – to marzenie na tym etapie prac (testy oprogramowania) dodatkowo trafiło się zastępstwo. Na szczęście dzisiaj udało się podjechać pod prawie dom. Była okazja na szybkie wyjście na bieg, ale rozleniwiłem się i zajęło mi to dłużej. Po 19:00 udało się wypełznąć z domu – rozgrzewka i ruszam zdobywać kolejne kilometry. Księżyc świecił już chudym blaskiem. Szybko uciekają dni…
Po wczorajszym biegu czułem się naprawdę dobrze. Brak większych problemów z lewą nogą. W głowie zaświtała myśl biegnij Warszawo? W końcu od niedawna jestem już warszawiakiem 🙂 To teraz spróbujmy lekko zwiększyć dystans a w weekend dycha.
trening_2009_09_24
Po starcie miałem problemy z włączeniem iPoda, uparcie wychodził mi do menu. Precyzja wskazana. Próbowałem jak poprzednio jak najlepiej rozluźnić stawy skokowe i łydki. Powoli udawało się. Nawet korzystałem z energii pochylenia. Gdy brakowało mi około 200m do dystansu 5km powrócił mój nieprzyjaciel. Delikatnie przypomniał o sobie skurczem w łydce i z każdym krokiem. Po kilkuset metrach udało się tak ustawić nogę, żeby ból nie był tak dokuczliwy.Więcej jednak niż planowane 6km nie byłem w stanie zrobić. I tak to jeden z niewielu biegów dzien po dniu – bez dotychczasowej regeneracji.
Wynik 6,19km tempo 6:02/km więc dało to 37:26.
Teraz w głowie pozostawała jedna myśl – jest naprawdę dobrze. Większych dolegliwości nie odczuwałem. Cel na weekend 10km i biegnij Warszawo. Jakoś pocieszę się po tym maratonie 🙂
Podsumowanie:
Na plus:
zwiększenie dystansu
niezłe tempo biegu
bieganie dzień po dniu – bez większych problemów
Na minus:
znany ból i skurcz lewej łydki