Droga do Berlina – 3 tygodnie do startu
W poprzednim tygodniu dotarłem do Poznania. Była to jednak ciężki kawałek drogi. Kolejne kilometry zapowiadały się jako wyjątkowo trudne wręcz decydujące o tym czy w Berlinie zamelduję się na czas.
warszawa-berlin-poznan
Plan treningu
Ten tydzień miał być w założeniu mniej obciążający – tym samym pozwalając na właściwą regenerację organizmu. Mimo tego plan nie był do końca lekki.
Plan biegowy
wtorek – Intervals iCap 8x40s RI 20s – 15 to 25 min. Warm-Up ( w tym skipy ABC 3 x po 30 m) + Intervals ICap 8 x 40 sec. na 98% | 4:43/km przerewa 20 sec. Marszu + 15 to 25 minute Cool-down. Interwały wg schematu – pierwszy najwolniejszy, ostatni najszybszy.
czwartek – Yasso 800s in 4:05 min RI 3:30 min – 15 to 25 min. Warm-Up ( w tym skipy ABC 3 x po 30 m) + Intervals 800s (minimum 6 ) najlepiej 10 x 800m w 4:05 Min | przerewa 3:30 sec. Mmin Marsuz/truchtu + 15 to 25 minute Cool-down
sobota – Long Steady Run 12km – 8 to 15 min. Warm-Up + Long, Steady Run: 7 to 12 km (6:16- 7:03 min/km)
niedziela – Fast Finish Long Run 21km – 8 to 15 min. Warm-Up + Fast Finish Long Run: razem15-21 km (6:16-7:03 min/km) z ostatnimi 3 do 6 km w tempie (5:22) + 2 min. Marszu
Plan niebiegowy
Bez zmian 3 razy w tygodniu rozciąganie i ćwiczenia siłowe.
Raport
Poniedziałek – (rozciąganie aktywne + ćwiczenia mięśni brzucha na piłce, 1:00:00) – Rozciąganie dość trudne, trening mięśni brzucha średnio trudny
Wtorek – Intervals iCap 8x40s RI 20s (8.23km, 0:50:00) – Rozgrzewkowy odcinek biegło się dość lekko. Łydka jednak dawała znać o sobie lekkim ciągnięciem. Interwały biegane pod pełną kontrolą tempa. Zgodnie z zaleceniami trenera – każdy kolejny starałem się biegać szybciej. Ostatni już biegany na maksimum możliwości. Łydka nieco dogrzała się na interwałach, ale nadal jej stan budzi moje obawy.
Wieczorem miałem wyczekiwaną wizytę w Fizjooperfekcie. Znowu trafiłem do Mateusza. Prawa łydka była potwornie napięta. Zarówno jej zewnętrzna strona jak i mięsień płaszczkowaty. Na tym ostatnim powstało jakieś zgrubienie. Jakby tego było mało mięsień dwugłowy również wymagał rozluźnienia. Po takiej dużej dawce terapii łydka wyraźnie się rozluźniła. Mateusz zastanawiał się nad tym czy by nie odpuścić czwartkowego treningu by sprawdzić czy napięcie utrzyma się mimo braku treningu. Ostatecznie jednak pozwolił zrobić poranny czwartkowy trening. Niestety pod koniec dnia problemy wróciły jak bumerang:( Próbowałem z tym walczyć kolcami – przyniosło to chwilową ulgę przed snem.
Środa – (rozciąganie aktywne + ćwiczenia mięśni brzucha na piłce, 1:00:00) – Rozciąganie nieco lżejsze, ćwiczenia nadal średnio trudne.
czwartek – Yasso 800s in 4:05 min RI 3:30 min (17,02km 1:40:24) – Poranne bieganie z konieczności rozpoczęło się od walki z łydką. Przez kilka minut musiałem ją okładać kolcami aby nieco się rozluźniła. Efekt rozluźnienia był zauważalny, ale napięcie do końca nie odpuściło. Co gorsza z każdym szybkim odcinkiem łydka nieco puchła (poprzez skurcz, odrętwienie łydki, po napięcie całej prawej nogi). Odcinki wydolnościowo średnio trudne tempo utrzymywałem bez problemów. Trening zrobiłem, ale nie czułem się na siłach, żeby zrobić go w docelowym czasie 3:55/800m.
Trening był również okazją do sprawdzenia stroju i butów startowych adidasa. Mój niekłamany zachwyt wzbudziły buty adizero Boston 3. Miałem nieco obaw czy amortyzacja dla tak ciężkiego biegacza będzie adekwatna. Okazało się, że buty są idealnie wyważone między sprężystością a amortyzacją. Czuje, że start w nich w maratonie będzie strzałem w dziesiątkę.
adidas-adizero-boston-3
Późnym popołudniem trafiłem ponownie do Fizjoperfektu. Tym razem zajął się mną Łukasz. Zaczął on od korekty ustawienia miednicy. Potem dość boleśnie ponakłuwał. Łydka posłusznie po zabiegu się rozluźniła. Łukasz polecił zrobić badanie krwi na poziom elektrolitów – może to być główna przyczyna tych napięć. Jeśli przyczyna jest przeciążeniowa kolcowanie przed i po treningu lędźwi oraz łydek (przez 15-20 minut) powinno rozwiązać moje problemy . Wieczorem jak zwykle napięcie powróciło 🙁
piątek – Badanie krwi – Niezwłocznie zrobiłem wszystkie badania(elektrolity, morfologia, żelazo). Niestety ich wyniki będą dostępne dopiero w sobotę lub nawet poniedziałek.
sobota – Long Steady Run 12km (10,92km 1:05:25) – Przed biegiem wykonałem zgodnie z zaleceniami dokładne kolcowanie. Spięcie łydki powróciło już na pierwszych metrach rozpoczętych nieco za szybko. Potem wraz z biegiem nieco się rozluźniało, ale nie można było tu mówić o komforcie. Trening dość łatwy.
Późnym popołudniem uzyskałem dostęp do wyników. Właściwie jedyne co może wzbudzać podejrzenia to niski potas. Zwykle w moich badaniach oscyluje on w dolnych rejonach. Możliwe, że przy mocnym treningu wymaga to większej niż zwykle uwagi. Postaram się nieco zmodyfikować dietę by spożywać więcej produktów zawierających potas.
niedziela – Fast Finish Long Run 21km (21,54km 2:12:15) – Bieg rozpocząłem potwornie późno, bo aż o 22:00. Byłem już lekko zaspany.Po kolcowaniu lędźwi (10 minut) oraz uda, łydki na całej długości (15minut) napięce minęło. O dziwo, po lekkim truchcie nadal było w porządku. Żadnego ciągnięcia ani drętwienia. Po 30 minutach ciągłego biegu spożyłem żel z kofeiną. To adekwatna pora by sprawdzić jego działanie. Był zdecydowanie mniej słodki, ale miał nieciekawy, metaliczny posmak. Trening dość mocno się dłużył. Odcinki w tempie maratońskim biegane dokładnie za granicą swobodnego, żywego biegu. Ilekroć tempo było adekwatne i chciałem się rozluźnić, spadało poniżej zakładanego. Dolegliwości łydki były naprawdę niewielkie, napięcie wyczuwalne głównie u góry łydki (pod kolanem). Trening średnio-trudny głównie ze względu na późne jego zakończenie.
Podsumowanie
Liczbowo tydzień zamknięty w 57,71km przebieganych przez 5:48:04. Tradycyjnie 100% planu biegowego i 75% wzmacniania.
Wydawało się , ze w kluczowym momencie treningów zostanę wyeliminowany przez dolegliwość, której przyczyny nikt nie zna. Poszukiwania nie zakończyły się sukcesem, ale jeden bezproblemowy trening wydaje się zwiastować lepsze dni. Iskierka nadziei tli się nadal. ..