Jesień – idealna pora na trenowanie. Wybieramy spodnie dresowe

Gdy mamy jesień (nawet tę naprawdę ciepłą i złotą), biegacze odczuwają wyraźną ulgę. Dla tego, kto treningi traktuje poważnie, nie ma oczywiście złej pogody do biegania. Jednak temperatury oscylujące wokół 15-20 stopniu i niezbyt częste deszcze do wyjścia z domu skłaniają dużo bardziej, niż letni skwar. Polska jesień nie rozpieszcza jednak aż do grudnia, zatem do późnojesiennych biegów trzeba będzie solidnie się przygotować. Niech pierwszy krok stanowi wybór odpowiednich spodni do biegania.

Dopóki pogoda sprzyja, nie musisz na dno szafy chować krótkich spodenek. Przydadzą się także te do kolan i długości rybaczek. Generalna zasada mówi, że do biegu należy się ubrać tak, jakby na zewnątrz panowała temperatura o 10 stopni wyższa niż ta, którą w rzeczywistości pokazuje termometr.

Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z bieganiem i nie wiesz jak długo w tym wytrwasz, lepiej nie inwestować w markowe, profesjonalne ubranie. Z drugiej strony domowe spodnie dresowe nie są najlepszym rozwiązaniem. Szerokie nogawki będą się o siebie wzajemnie haczyć, przeszkadzając ci podczas biegu.

Swobodę ruchu dają legginsy – spodnie całkowicie przylegające do ciała. Może być ci trudno to zaakceptować, jeśli nie lubisz takiego fasonu, bądź wstydzisz się pokazywać w nim publicznie. Jednak jest on o tyle korzystny, że ułatwia termoregulację i zapewnia odprowadzanie potu na zewnątrz. To szczególnie ważne, jeśli nie chcesz nabawić się otarć naskórka (powoduje je luźny materiał klasycznych spodni przez ocieranie się o wilgotne ciało).

Myśląc o tych chłodniejszych dniach, powinniśmy rozglądać się za spodniami z grubszego materiału. Nie spodziewaj się jednak znaczących różnic w stosunku do spodni wiosenno-letnich. Nie o to przecież chodzi, żeby ograniczał cię ciężar ciuchów. Lepiej ubrać się na cebulkę – pod spód cienkie legginsy utrzymujące właściwą temperaturę ciała i odprowadzające wilgoć, a na wierzch np. swobodne spodnie ortalionowe.